piątek, 20 sierpnia 2010

Konsole do grania... ?

Jakim niesamowitym bajerem była w latach '90 konsolka Sony PlayStation u kumpla w domu! Sam już nie wiem, ile godzin spędziliśmy z padami w dłoniach, ale wiem, że mój "towarzysz Gierek" do tej pory ową konsolkę jeszcze trzyma. Ech, sentymenty. Sam za szczenięcych lat miałem w domu bazarowego pegasusa, którego mój ojciec wyciągnął gdzieś z demobilu, ale niestety nie wiem, gdzie go teraz mam. Contra, to był przebój! a następne w kolejce Super Mario Bros.

Miałem do tej konsolki jeszcze dwa pady, które udawały kształtem pady z PS, ale miały 6 innych przycisków w miejscu [O], [X], [Δ] i [□], które obsługiwał pegasus, w imię czego nie było przycisków [L1], [L2], [R1] oraz [R2] (no cóż, taka to była konsola).
Później pojawiły się jeszcze Nintendo Gameboy, Nokia N-Gage, potem był jeszcze Nintendo Gameboy Advance, a dopiero później pojawiło się Sony PSP, ale porównywanie tych "gadżetów" do siebie, to jak porównywanie Odry do kompa z Win95 - nie lada przełom.

Na chwilę obecną, kiedy to Nintendo odpuściło z NES'ami pod wpływem konkurencji z Sony'ego i Microsoftu mamy kilka konsol stacjonarnych, wszystkie wyposażone w Bluetooth i bezprzewodowe kontrolery (już nie same pady):
  1. Sony Playstation 3
  2. Microsoft XBox360
  3. Nintendo Wii

Ale jak owe kontrolery się sprawują, bywa różnie. Oto przed nami filmik o nowym kontrolerze do Xbox'a 360.
Kinect, bo tak nazywa się ów kontroler, wisi na ścianie pod wyświetlaczem, i działa na zasadzie rozpoznawania położenia i ruchów kończyn gracza i przenoszenia ich na postać w grze. Ten, jak widać - wkurzył się;) Podobało mi się jeszcze, jak na demonstracji Wii bawiłem się kontrolerem - tak, jak nim machnąłem, tak postać machnęła mieczem - świetna zabawa. Czasem pojawiam się też u innego koleżki, który zainwestował w PS3, i narzeka, że nie stać go na gry. Mogę go pocieszyć, że znalazła się metoda, jak w końcu uruchamiać na tym piraty.
Jednak, jak przystało na człowieka, który z komputerami ma do czynienia odkąd pamięta, że żyje, nie zapomnę gier na komputer ZX Spectrum, czyli pierwszy komputer, jaki miałem w domu, i przez długie lata jedyny w okolicy. Transformers, Pacman, Tetris... Heh joystick do tego komputera miał tylko 1 przycisk (fizycznie były 4, ale w środku były zwarte) i możliwość określania kierunków. Można było grać jeszcze na klawiaturze, strzałki zawsze wypadały na klawiszach[5], [6], [7], [8] (odpowiednio ← ↓ ↑ →, i w większości gier nie dawało się ich przeprogramować!). Grafika z max. 8 kolorami, 2D... niezapomniane mam wrażenia, jak grałem w coś na styl wyścigów motocyklowych - poklatkowo zbliżały się wszystkie elementy na trasie, razem z przeciwnikami, tekstury się zmieniały na większe i inaczej ustawione, a sam motor miał 4 pozycje, w których mógł się znaleźć: jadąc prosto, był pionowo, skręcając wychylał się w odpowiednią stronę (2 klatki w animacji), i wypieprzony na glebę (również 2 klatki w animacji), co z powodzeniem udawało wtedy 3D!
Na chwilę obecną, jeśli miałbym wydawać pieniądze na jakąkolwiek konsolę do gry, to wolałbym za to kupić komputer, na którym można zrobić dużo więcej, bo po upływie tylu lat gry przestały mnie aż tak interesować - wolę się przejść z kimś gdzieś, zrobić coś i wrócić stamtąd, albo po prostu iść spać, ale przyznać muszę, że sprzęt komputerowy dla graczy robi na mnie duże wrażenie (np. używam myszy Roccat Kova).

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Jak Litwini patrzą na Józefa Piłsudskiego

Nasz narodowy bohater, Józef Piłsudski, którego nazwiskiem nazywane są ulice w 3/4 polskich miast, a i tak połowa polaków pisze je z błędami (Piłsudzki, Piłsucki), uważany powszechnie (i słusznie) za człowieka, bez której Rzeczpospolita by się nie obyła, jest widziany na Litwie, delikatnie mówiąc źle. Jak podaje gazeta.pl, Litwini oskarżają go za odebranie im Wilna. Trudno teraz ocenić, co to miało na celu, ale weźmy pod uwagę, że unię Polsko-Litewską, która została zawiązana pomiędzy braćmi Witoldem i Władysławem Jagiełło (ten pierwszy rządził wtedy Litwą, i dzięki tej współpracy ostatnia bitwa średniowiecznej Europy została rozegrana na naszą - chyba nawet wspólną - korzyść) Litwini biorą za zabór polski. Ciekawe tym bardziej, że w/w Jagiełłowie byli Litwinami.
Wracając do tematu marszałka Piłsudskiego: przytoczyłem go dlatego, że w jednym z kurortów, w którym nasz znany ze swych powiedzonek bohater lubił spędzać czas, i gdzie wielu Polaków przyjeżdża wypocząć stanąć ma jego pomnik. Dawno mnie na Litwie nie było, ale jak poznałem trochę ich nastawienie do polaków, mogę śmiało powiedzieć, że propozycja stawiania w tym kraju takiego pomnika brzmi dla jego obywateli podobnie absurdalnie, co dla nas obecnie brzmiałoby stawianie pomników Lenina w Polsce.

niedziela, 15 sierpnia 2010

Ossów 1920-2010

Mówiąc o historii, tworzymy historię. Wczoraj (14.08.2010) na polach Ossowskich była rekonstrukcja bitwy zwanej przez wielu "cudem nad Wisłą" (choć do Wisły jest stamtąd ok. 20km). Jako członek chóru Echo czynnie uczestniczyłem w mszy po inscenizacji: podobno msza owa była nawet transmitowana w TV (owszem, widziałem kamery), ale na pewno będzie opisywana w "Wieściach podwarszawskich". Oprócz kamer widziałem jeszcze Chór i orkiestrę wojska polskiego, cały szereg różnego stopnia wojskowych, burmistrza Miasta Stołecznego Wołomina p. Jerzego Mikulskiego, prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej p. Bronka Komorowskiego, prymasa Józefa Glempa (poznałem po radarach), polonistę z liceum na Sasina a dziennikarza jednej z lokalnych gazet Rafała Pazio, grupkę harcerzy harcujących z wodą, i cały tłum bydła cywilnego. Na mszy odbyła się również ceremonia wręczenia Orderu Orła Białego.
Ogółem było tam dużo gadania, zwłaszcza pięknych słów, które i tak niczego politycznie nie zmienią, ale nie o to tu chodzi. Uważam, że takie wydarzenia, jak ta rocznica są potrzebne. Polska historia jest ciekawa, a taka nieobowiązkowa jej lekcja skusić może większą uwagę, niż te, które obowiązkowo w podstawówkach, gimnazjach i szkołach średnich są wmuszane na siłę. Jedyne, co mi się nie podoba, to że moja teczka w IPN tężeje od takich wydarzeń (aby móc wystąpić musiałem udostępnić moje dane osobowe, m. in. imię ojca i PESEL).

wtorek, 10 sierpnia 2010

Postawiono krzyżyk na prezydencie

Pamięć o Smoleńsku i Katyniu to jedno, a wojna polityczna i machanie na prawo i lewo symbolami, które do batalii politycznej służyć nie powinny, to coś kompletnie innego. Osobiście uważam, i w cale tego nie ukrywam, bo nie pierwszy raz o tym mówię i piszę, że krzyż pod pałacem prezydenckim w ogóle nie powinien tam stanąć. Tam powinna być tablica, wmurowana w ścianę pałacu prezydenckiego, w widocznym, ale nieprzeszkadzającym miejscu:

Ku pamięci Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego wraz z małżonką Marią oraz pozostałych poległych w katastrofie samolotu rządowego w lesie Smoleńskim 10.04.2010 roku.

Koniec! Zero manifestacji, tłukaniny i kłótni, że coś komuś przeszkadza, robienia ludziom wody z mózgu i srania ludziom do głów.
To, co się dzieje na Krakowskim Przedmieściu jest żałosne, razem z obiema stronami manifestantów, i szczerze współczuję policjantom i strażnikom miejskim, którzy muszą pilnować całego tego burdelu. Proponuję obejrzeć materiał zamieszczony na wp.pl. Dwie najmądrzejsze wypowiedzi są na samym końcu.
Poza tym, dlaczego niby następcom tych ofiar ma się uprzykrzać życie, skoro (prawdopodobnie) nie byli temu winni? Dotyczy to nie tylko krzyża prezydenckiego, co portretów na ławach sejmowych.
Amen.

wtorek, 3 sierpnia 2010

24% VAT?!

Czuję się załamany, gdyż właśnie na RMF24.pl doczytałem się, że do 2011r. wzrosnąć ma podatek VAT. Żyć się w tym kraju odechciewa, i aż nie mogę się doczekać, kiedy skończę studia i sam stąd wyjadę.