Miałem do tej konsolki jeszcze dwa pady, które udawały kształtem pady z PS, ale miały 6 innych przycisków w miejscu [O], [X], [Δ] i [□], które obsługiwał pegasus, w imię czego nie było przycisków [L1], [L2], [R1] oraz [R2] (no cóż, taka to była konsola).
Później pojawiły się jeszcze Nintendo Gameboy, Nokia N-Gage, potem był jeszcze Nintendo Gameboy Advance, a dopiero później pojawiło się Sony PSP, ale porównywanie tych "gadżetów" do siebie, to jak porównywanie Odry do kompa z Win95 - nie lada przełom.
Na chwilę obecną, kiedy to Nintendo odpuściło z NES'ami pod wpływem konkurencji z Sony'ego i Microsoftu mamy kilka konsol stacjonarnych, wszystkie wyposażone w Bluetooth i bezprzewodowe kontrolery (już nie same pady):
- Sony Playstation 3
- Microsoft XBox360
- Nintendo Wii
Ale jak owe kontrolery się sprawują, bywa różnie. Oto przed nami filmik o nowym kontrolerze do Xbox'a 360.
Kinect, bo tak nazywa się ów kontroler, wisi na ścianie pod wyświetlaczem, i działa na zasadzie rozpoznawania położenia i ruchów kończyn gracza i przenoszenia ich na postać w grze. Ten, jak widać - wkurzył się;) Podobało mi się jeszcze, jak na demonstracji Wii bawiłem się kontrolerem - tak, jak nim machnąłem, tak postać machnęła mieczem - świetna zabawa. Czasem pojawiam się też u innego koleżki, który zainwestował w PS3, i narzeka, że nie stać go na gry. Mogę go pocieszyć, że znalazła się metoda, jak w końcu uruchamiać na tym piraty.
Jednak, jak przystało na człowieka, który z komputerami ma do czynienia odkąd pamięta, że żyje, nie zapomnę gier na komputer ZX Spectrum, czyli pierwszy komputer, jaki miałem w domu, i przez długie lata jedyny w okolicy. Transformers, Pacman, Tetris... Heh joystick do tego komputera miał tylko 1 przycisk (fizycznie były 4, ale w środku były zwarte) i możliwość określania kierunków. Można było grać jeszcze na klawiaturze, strzałki zawsze wypadały na klawiszach[5], [6], [7], [8] (odpowiednio ← ↓ ↑ →, i w większości gier nie dawało się ich przeprogramować!). Grafika z max. 8 kolorami, 2D... niezapomniane mam wrażenia, jak grałem w coś na styl wyścigów motocyklowych - poklatkowo zbliżały się wszystkie elementy na trasie, razem z przeciwnikami, tekstury się zmieniały na większe i inaczej ustawione, a sam motor miał 4 pozycje, w których mógł się znaleźć: jadąc prosto, był pionowo, skręcając wychylał się w odpowiednią stronę (2 klatki w animacji), i wypieprzony na glebę (również 2 klatki w animacji), co z powodzeniem udawało wtedy 3D!
Na chwilę obecną, jeśli miałbym wydawać pieniądze na jakąkolwiek konsolę do gry, to wolałbym za to kupić komputer, na którym można zrobić dużo więcej, bo po upływie tylu lat gry przestały mnie aż tak interesować - wolę się przejść z kimś gdzieś, zrobić coś i wrócić stamtąd, albo po prostu iść spać, ale przyznać muszę, że sprzęt komputerowy dla graczy robi na mnie duże wrażenie (np. używam myszy Roccat Kova).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz