poniedziałek, 18 października 2010

In vitro vs. nauka Kościoła v.2

Doszło, do czego doszło: w końcu ktoś się opowiedział za in vitro. Jak już wspominałem tu dużo wcześniej, jestem bardziej za tą metodą zapłodnienia, niż za kościołem. Modlenie o zdrowie się nic nie da, jeśli nie będzie postępu w nauce, a przecież za kilka lat może się okazać, że w obumierających embrionach z nieudanych zapłodnień tą metodą wytwarza się substancja stanowiąca w określonej dawce lekarstwo na nieuleczalne obecnie choroby. To, że kościół wiele ogranicza swoimi narzuceniami (in vitro jest dowodem na to, że życie może być stworzone sztucznym zapłodnieniem, "nie po bożemu") jest widoczne w historii: średniowiecze to okres, w którym świat zacofał się o dobre 800 lat, nie było żadnych postępów naukowych, bo inteligencja była uważana za heretyków, i gigantyczna część wiedzy zdobytej przez cywilizację do tego czasu przepadła. Tą metodą będziemy musieli dochodzić do wielu tych osiągnięć od zera, z uwzględnieniem oczywiście faktu, że ktoś już to zrobił. Możliwe, że w gronie noblistów znajdują się ludzie, którzy tylko odświeżyli wynalazki sprzed tych kilkunastu wieków.
Dodając jeszcze do tego ostatnie wydarzenia z krzyżem pod pałacem prezydenckim dochodzę do wniosku, że kler spowodował zaciemnienie naszego Narodu do takiego stopnia, że sam sobie nie potrafi dać z tym rady (moherowe berety rzucające kurwami w księży doskonale o tym świadczą).

Owszem, jest to po części wina straży miejskiej, że ci ludzie zostali pobici, ale ile rencistów teoretycznie nie zdolnych do pracy tam się tłukło z nimi i przestawiało barierki (które, wierzcie mi bądź nie - w cale nie jest tak łatwo ruszyć) trudno zgadnąć. Jestem za tym, by takim dokładnie awanturnikom odebrać renty i wysłać do pracy, bo siłę mają.
Wracając do pierwotnego tematu tego posta, uważam, że kościół nie powinien grozić władzom z absolutnie żadnego powodu, a cały ten konkordat bardziej komukolwiek przeszkadza niż pomaga. Zgadzam się z prof. Pawłem Łukówem oraz z ludźmi wypowiadającymi się w tym materiale video. Jeśli komuś ma to dać możliwość założenia później normalnej rodziny - jestem za!
Pamiętajmy jednak jeszcze o umiarze: Metoda in vitro po tuningu może pozwolić na projektowanie sobie dzieci niczym gra w simsy. I tu już kończy się według mnie granica etyczności: sens to będzie miało, jeśli np. będziemy chcieli, by nasze dzieci nie chorowały na choroby przenoszone przez geny (jak się przed chwilą dowiedziałem, jest to realne) ale jak wspomniałem, jest to już na granicy mojej własnej moralności. Nie chciałbym wiedzieć już teraz, jak dokładnie będą wyglądać moje dzieci jak będą miały po 25 lat, ani regulować w ten sposób ich charaktery.

poniedziałek, 11 października 2010

Liu Xiaobo i jego nagroda Nobla

Nie byle jakie kontrowersje wywołała w Chińskiej Republice Ludowej nagroda Nobla dla Liu Xiaobo. Jest to Chiński dysydent, profesor literatury, bardzo światły człowiek, który obecnie odsiaduje wyrok 11 lat więzienia za "działalność wywrotową". Jak dla mnie to taki chiński Wałęsa z przypałem: Nasz nie siedział.
Na sam fakt tej przyznania nagrody Chińskie władze reagują w niewłaściwy według mnie sposób: groźby pod adresem Norwegii za przyznanie nagrody przez komitet pochodzący z Uniwersytetu w Sztokholmie to chyba jakaś chora pomyłka. Dodatkowo, Chiny stwierdziły w piątek, że przyznanie Liu tej nagrody jest sprzeczne z jej celami, a dziś media w tym kraju uznały, że jest to przejaw strachu przed rosnącą jego potęgą. Osobiście uważam, że władza komunistyczna w cale nie jest po stronie swoich obywateli w jakimkolwiek sporze - cały komunizm to dość dziwna idea, z którą zgadzam się tylko częściowo (ludzie na wsiach dobrze wspominają PGR'y).
Nie powinien nikogo dziwić fakt, że Dalajlama XIV też popiera Liu - mają podobne ideały, z niewielkimi różnicami (Liu walczy za Chiny, Dalajlama za Tybet).
Osobiście uważam, że w kraju kwitnącej wiśni i drzew morwowych nie dojdzie do żadnego przewrotu, dopóki Liu Xiaobo nie wyjdzie z więzienia lub nie pojawi się ktoś w jego miejsce, ale zanim Chińczycy zaczną krzyczeć powinni ukształtować sobie podziemie co najmniej na takim poziomie, co nielegalna Solidarność. Samymi słowami niczego nie wskórają, co najwyżej powtórzą się wydarzenia z Placu Niebiańskiego Spokoju (ta nazwa przestała pasować do owego miejsca).

Wystawa o najbrutalniejszym z twórców historii

Hitler i Niemcy to tłumaczenie na jęz. polski wystawy, jaka została otwarta w Niemczech, i ma dać odpowiedź na pytania dot. np. popularności Hitlera. Chętnie bym się przejechał do Berlina z tej okazji, ale niestety, praca nie pozwala. Poza tym, tyle już o tym słyszałem, że jest to dla mnie dość rozwlekły temat do dyskusji. Bądź co bądź - chyba żaden polityk na świecie nie cieszył się takim poparciem, co Adolf Hitler.

wtorek, 5 października 2010

Polski poeta ma szanse dostać Nagrodę Nobla

Tak, tak, od czasu, gdy literacką nagrodę Nobla dostała Wisława Szymborska żaden z Polaków nie dostał jej ani razu, a tutaj mamy niespodziankę! Biorąc pod uwagę, że jest to informacja z wp.pl należy mieć pewien dystans do tej wiadomości, ale to byłoby piękne, gdyby pan Adam Zagajewski powtórzył ten sukces.
Tylko pojawia się jeden problem: Kto z nas drodzy Polacy i polacy, zna choć jeden jego wiersz lub esej?
Sama nagroda Nobla, jak również jej fundator Alfred Nobel to też dość ciekawe kwestie do przebadania. To, że Nobel był wynalazcą dynamitu wie chyba każdy, ale nie każdy wie, że nie dożył pierwszego wręczenia nagrody swego imienia - z racji tego, że nie miał dzieci ani żony, a pieniędzy miał od chuja i jeszcze trochę, postanowił w swoim testamencie, żeby pieniądze z jego majątku zostały zainwestowane, a roczne odsetki z tej kwoty przekazywane ludziom, którzy kierowali zespołami odpowiedzialnymi za wynalazki i odkrycia najważniejsze i najużyteczniejsze dla ludzkości w jednej z dziedzin: chemii, fizyki, literatury, medycyny lub pokoju na świecie. Oto i fragment testamentu:
Ja niżej podpisany, Alfred Nobel, oświadczam niniejszym, po długiej rozwadze, iż moja ostatnia wola odnośnie majątku, jest następująca. Wszystkie pozostałe po mnie, możliwe do zrealizowania aktywa, mają być rozdysponowane w sposób następujący: kapitał zostanie przez egzekutorów ulokowany bezpiecznie w papierach, tworzących fundusz, którego procenty każdego roku mają być rozdzielone w formie nagród tym, którzy w roku poprzedzającym przynieśli ludzkości największe korzyści.[...]

Dziękujemy, Panie Alfredzie!

piątek, 1 października 2010

Bunt policjantów w Ekwadorze

Jak donosi wp.pl w Ekwadorze doszło do buntu policji z powodu projektu ustawy o odebranie im niektórych przywilejów. Osobiście uważam, że redukcja premii za zasługi i przedłużenie stażu wymaganego do awansu to już troszkę dużo, a to ponoć dopiero początek tych zmian na gorsze. Za prezydentem opowiedziało się wojsko, choć też chyba tylko dlatego, że taki jest ich obowiązek, bo jeden z generałów wypowiadał się w sposób nieprzychylny tym decyzjom.
Nie jestem pewny, czy gdyby taka sytuacja miała miejsce u nas, w Polsce, jak zareagowałoby społeczeństwo, ale biorąc pod uwagę ilość ludzi z tzw. pokolenia JP mogłoby być więcej ofiar w przypadku takiego protestu (choć też trudno to przewidzieć, bo i tak większość z nich boi się policji).