niedziela, 18 lipca 2010

Palikot o Gosiewskim: "on żyje"

Pan Janusz Palikot na swoim blogu sugeruje, jakoby Przemysław Gosiewski żył, i był widziany na peronie we Włoszczowej. Moje pytanie teraz brzmi następująco: skąd niby taka informacja? i dlaczego akurat na tym peronie, który - o ironio - sam kilka lat temu sponsorował podczas budowy, by zdobyć tam popularność?
Sugestie, że ciała znalezione w lesie smoleńskim i/lub te przywiezione do Polski w trumnach to zwłoki innych osób, a de facto tamci "nasi-nienasi" są przetrzymywani w granicach Rosji (jak pisze Palikot) wydają się być mało prawdopodobne, i lepiej, by nie miał on racji.
Osobiście uważam, że w głowie posła Palikota rodzą się pomysły na ciekawe scenariusze filmowe: mijające się z prawdą w założeniach i zakręcone jak psie gówno, oparte czasem na stanie faktycznym (numer z "małpkami"), a czasem na urojeniach jak w filmie "teoria spisku" z 1997r.
Dlatego w tym momencie uznaję to za kolejny wygłup Palikota, który udaje dra Frankenstein'a, mając za swego potwora Przemysława Gosiewskiego:
- On żyje!


No, dobra, deczko przesadziłem, ale hasło jest podobne.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Odpowiedź bardzo prosta. Gosiewski żyje i ma się dobrze bo dzielnie walczy z Ruskimi wrogami. Wczoraj w Smoleńsku, dzisiaj we Włoszowej, a jutro na Księżycu. To jest nie tylko bardzo prawdopodobne - to jest fakt udowodniony - jak udo uwodnione na pieronie we Włoszowej w drodze z ziemi polskiej do Wolski!