wtorek, 13 kwietnia 2010

Marzyć sobie...

Kiedyś, za gówniarza marzyłem o zabawkach, potem, za gnojka o tym, żeby przynieść ze szkoły jakiś stopień lepszy niż 2-, potem marzyłem o panienkach, a teraz... teraz mam 3 marzenia, już od paru lat uważam je za konieczne do spełnienia aby stać się szczęśliwym:
  1. Być w stabilnym związku z kobietą, której mogę w 100% ufać i dobrze się z nią dogaduję/będę dogadywał.
  2. Znaleźć grupę ludzi, z którymi będę mógł zrobić wszystko - można powiedzieć, przyjaciół na dobre i na złe.
  3. Mieć stałą, dobrą pracę.
...i to są te rzeczy, o których na starość będę mógł powiedzieć "tak, to dzięki temu czuję się szczęśliwy". Wydawać się może, że to nie wiele, ale dążąc do tego widzę, że to jednak bardzo trudne spełnić te warunki. Są to co by nie patrzeć rzeczy, od których wszystko się zacznie dziać w dużo lepszej atmosferze: Mając stałą kobietę i pracę w końcu kupimy mieszkanie lub zbudujemy dom, gdzie założymy rodzinę, z kolei mając paczkę przyjaciół, z którymi oprócz imprezowania będziemy się wspierać w trudnych momentach można na prawdę wiele osiągnąć. Zwłaszcza, jeśli to z nimi uda się rozkręcić jakiś dobrze prosperujący biznes, tak aby wszyscy z nich, którzy w to weszli byli zadowoleni.
Pojawia się tu również rozróżnicowanie marzeń od zachcianek. Marzenia to osiągnięcia, z których radość rozciągnie się na całe życie. Zachcianki to rzeczy, które chcemy sobie kupić: samochód, komputer, akcje na giełdzie, poimprezowanie. Mogą to być też rzeczy takie, jak np. wyrobienie jakiegoś certyfikatu, który ułatwi znalezienie pracy czy w tej pracy pomoże czy dostanie odpowiedniej oceny w szkole (osiągnięcia inne, banalniejsze niż marzenia). Niekiedy zachcianki sprowadzają się do tego, że dzięki zaspokajaniu ich mamy możliwość spełniania marzeń, kiedy indziej mogą stanąć wręcz na przeszkodzie tego. Dla przykładu, przesadne imprezowanie może się skończyć nałogowym ćpaniem albo chlaniem, a spontaniczne wydatki zrujnować mogą domowy budżet i doprowadzić do zniszczenia własnej rodziny. Z kolei takie zachcianki, jak kupno mieszkania, w którym istnieje możliwość późniejszego zamieszkania z kimś to zachcianka zbliżająca mnie do realizacji marzenia, które wymieniłem na wstępie tego posta jako 1.
Uważam, że nie ma sensu istnieć tylko po to, by czerpać zewsząd przyjemności i radość. Czasem największą przyjemnością i radością jest sprawianie ich komuś innemu, ale widać to dopiero wtedy, gdy ofiarujemy to właściwym osobom.

Brak komentarzy: