niedziela, 27 marca 2011

Poczytajmy sobie...

Wiemy wszyscy, jak niskie w Polsce jest zainteresowanie literaturą... Jednak jest jeszcze w tym kraju banda degeneratów, którzy czytają, bo lubią. Z dumą na twarzy mogę oznajmić, iż ja do nich należę.
Od razu oznajmię, że nie interesuje mnie dzieciniada w stylu "Harry Potter" czy "Century", które to widzę na półkach u mojej smerfnej siostry. Dla mnie najlepsze są kryminały: książki wymagające myślenia, które niekiedy są oparte na faktach. Z takich książek można się nawet czegoś nauczyć - np. ostatnio przeczytałem "Dzień szakala": Książka pokazuje jakby zza kulis działalność OAS w dziedzinie zabójstwa Charles'a de Gaulle'a, powody, dla których planowano go zabić, jak to było rozpracowywane przez tamtejsze służby (nie była to tyljo policja) i gigantyczny fart samego generała, który nieraz w ostatniej chwili nieświadom niczego unikał jakiejś kuli lub innego przedmioti lecącego z gigantyczną prędlością, wymierzonego w jego głowę. Jest to podkoloryzowana fabuła.
Kompletnie inne mam nastawienie do książek nie mających zbyt wiele, albo nawet i nic wspólnego z historią: też jest to ciekawy podgatunek thriller'a, ale nie mam do tego podejścia naukowego. Owszem, są rzeczy których można się nauczyć, ale po przeczytaniu kilku książek Jeffery'ego Deaver'a jego fabuła staje się przewidywalna, więc po mału nudna. Choć ciekawą odskocznią od jego schematu są "Porzucone ofiary" - nie ma rozbudowanego etapu śledztwa, i następuje pewna zmiana miejsc: dobra postać icieka przed złymi, nie zdając sobie do końca sprawy z tego, ile tych złych ją tak na prawdę otacza.
Fajną pozycją jest też "Azazel" Borysa Akunina. Młody detektyw rozszyfrowuje organizację terrorystyczną, która ma plan i poważne możliwości przejąć po cichu władzę nad światem. Polecam doczytać całą książkę, do samego końca, bo zakończenie jest niesamowite.

piątek, 18 marca 2011

Angry Birds

Choć graczem nie jestem, to jednak ta gra mnie wkręciła nie tylko dlatego, że słyszałem o niej wcześniej, i... nie wypuszczała przez dość długi czas. Otóż Angry Birds to gra produkcji skandynawskiej korporacji programistycznej o wdzięcznej nazwie Rovio, w której to grze dowodzimy grupą kolorowych ptaków mających na celu odzyskanie skradzionych przez zielone świnie jaj. Ci, którzy nie słyszeli jeszcze o tej grze, lub wiedzą o niej mało, pewnie się ubawili przy czytaniu poprzedniego zdania. W sumie nie dziwne, bo fabuła jest zwyczajnie komiksowa.
Wielu maniaków gier flash kojarzy zapewne Zamkową katapultę. Gra była na tyle popularna, że wyszła jej druga część, według mnie zdecydowanie ciekawsza, i podejrzewam, że mogła nawet być prekursorem Angry Birds. Wściekłe Ptaki same w sobie pojawiły się najpierw na platformę dla iOS (iPod Touch, iPhone), później na Androida (gdzie zdobyła największą popularność), Maemo, Symbiana, PSP, Palm Web OS, a na samym końcu na systemy stacjonarne typu PC i Playstation. Ja dorwałem wersję na Androida.
Fabuła gry jest taka: Świnie ukradły z gniazda ptasie jaka, więc te ptasie móżdżki, zamiast wziąć się za produkcję kolejnego zestawu, wolą odzyskać tamte, żywiąc cały czas nadzieję, że nie zostały jeszcze zjedzone. Przykład zaciągnięty chyba z iPhone'a:
Tu mamy 5 pierwszych poziomów. Co jakiś czas dochodzą nowe, i nie jestem w stanie określić, ile ich jest w chwili obecnej, ale mając jeszcze na uwadze aplikację Angry Birds Seasons (Walentynki, Boże Narodzenie, Halloween, Zielone Świątki, etc... logika i fizyka są te same, ale mamy do dyspozycji nowe poziomy stworzone na konkretne święta) można się spodziewać ok. 170-200.
Do dyspozycji mamy kilka ptaków:
  1. Czerwony, podstawowy, którego możliwości oglądaliśmy przed chwilą.
  2. Trójkątny żółty, który po wypuszczeniu i ponownym dotknięciu ekranu spłaszcza parabolę swojego lotu, przyspiesza i dobrze przecina żółte (prawdopodobnie drewniane) klocki i słupki.
  3. Mały niebieski, który po wypuszczeniu i ponownym dotknięciu ekranu dzieli się na 3 (WTF? minus za brak realizmu w tak wybitnym stopniu, przecież ptaki nie rozmnażają się w locie) i świetnie nadaje się przeciwko niebieskim klockom i bloczkom (zdają się być szklane).
  4. Czarny, przypominający bombę i jak bomba się zachowujący: po uderzeniu w kamienny (szary) słupek lub bloczek niszczy go doszczętnie, jak również 2 lub 3 znajdujące się za nim, na końcu wybucha. Nie bez powodu na obrazku obok nazwany został jako kamikadze.
  5. Biały, który z uwagi na swoją zawartość przypomina kształtem jajko. Tu właśnie pojawia się według mnie pewien absurd, ponieważ ptak ten zrzuca jajko jako bombę, a następnie zmienia trajektoria swojego lotu (a przecież o jajka im chodziło!).
  6. Zielony tukan, który po otwarciu dzioba zachowuje się jak bumerang, zastosowanie ma podobne co żółty, ale służy do uderzeń od tyłu konstrukcji.
  7. Pojawiają się też większe ptaki, które mają zastosowania takie same, co ich mniejsi koledzy o tych samych kolorach, ale zdecydowanie większą moc.
Gracz nie ma możliwości wyboru ptaków przed rozpoczęciem gry, ani w trakcie jej trwania. Ptaki są dobrane raz na zawsze do określonego poziomu, i trzeba się z tym pogodzić. Jeśli po wystrzeleniu ptaka z procy po lewej stronie nie dotkniemy ekranu, nie użyjemy jego dodatkowej właściwości, i będzie miał taką samą funkcję, co czerwony, czyli jeśli konstrukcja się nie przewróci, to niewiele się stanie.
Celem każdego poziomu jest usunięcie wszystkich zielonych świń na planszy. Konstrukcja sama w sobie może zostać nietknięta, o ile pozdychają te świnie (nie umierają ze starości).
Ciekawostką jest nowa część gry o nazwie Angry Birds Rio. Jest to sposób na promocję filmu animowanego o tym właśnie tytule, opowiadającego o ptakach właśnie. Trailer gry:
Poza tym, istnieje również możliwość zrobienia sobie tortu urodzinowego z Wściekłymi Ptakami w roli głównej, w tzw. "Real3D". Ot i właśnie: