Na dzień dobry wchodząc w kanał RSS portalu Gazeta.pl znalazłem taką oto informację:
Krwawy zamach na pociąg w Indiach. 65 zabitych. No i proszę: Mao Zedong cały czas zabija, choć sam już dawno nie żyje.
Przypomina mi się książka Jeffery'ego Deaver'a "Kamienna małpa". Jeden z bohaterów tej książki, Duch, przemytnik ludzi z Chin do Stanów Zjednoczonych, facet z pewnymi skłonnościami socjopatycznymi wspomina, jak jego rodzina została zabita przez grupę studentów - zwolenników i promotorów idei Maoistowskich. Nie pamiętam już zbyt dokładnie tej książki, ale z tego, co sobie przypominam, to był on synem miejscowego przedsiębiorcy, dość bogatego i oskarżanego o korupcję. Później Duch wstąpił w szeregi tejże organizacji, aby odnaleźć tych konkretnych ludzi i zemścić się za śmierć swojej rodziny, co mu się z resztą bardzo skutecznie udało. Nigdy nie poszedł legalnie pracować.
Jak ja się cieszę, że Hindusi są przeważnie buddystami (a jest to najbardziej pokojowe wyznanie na świecie), bo gdyby każdy postępował tak jak wspomniany przeze mnie bohater literacki to bylibyśmy świadkami wojny domowej w Indiach, w którą prawie na pewno włączyliby się Chińczycy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz